Ja nie chcę wcale walczyć z czasem wspomnieniami… (G.Turnau)

To już tylko trzy dni – myślała rok temu Mama – i się zobaczymy, Ziomalku. Nareszcie.
Rozświetlisz moje życie, wypełnisz je dźwiękiem i zapachem.

Ziomalek urodził się 9 października 2007roku.
Doktor zajrzał mu między nogi i powiedział: „Córka!”. Potem zajrzał do Mamy przez zasłonkę i zapytał: „A to nie miał być chłopiec?”.
Mama uśmiechnęła się i nie odpowiedziała.

Ziomal powędrował na wagę.
Okazało się, że waży 3 kilogramy i 20 deko, i ma 56 centymetrów.
Tydzień później okazało się, że wcale nie 56 a 50 centymetrów, ale Mamie to nie przeszkadzało.

Ziomalek przyszedł na rękach pielęgniarki pocałować Mamę.
Nie płakał już wtedy.
Owinięty kocykiem milczał wyczekująco i choć nie widział Mamy, Mama wierzyła, że czuje jej bliskość.

Potem powędrował z panią pielęgniarką poleżeć z innymi dziećmi.
Mama leżała na sali obok i dygotała, czekając aż minie znieczulenie.
Nie myślała o Ziomalu, nie myślała chyba o niczym.

Nie miała imienia dla Ziomalka.
Myślała, że gdy Ziomal się urodzi, spojrzy na niego i będzie wiedziała.
Ale tak się nie stało.

Myślała, że gdy Ziomal się urodzi, spojrzy na niego i zachłyśnie się swoją miłością.
Ale tak się nie stało.
Nie spadło na nią uczucie, tak jak tego oczekiwała.
Nie czuła w sercu euforii.
Nic nie wybuchło, gdy ujrzała swoje dziecko.
Nic.

Czuła spokój, zadowolenie, ulgę.
Może nawet lekką radość.
Ale gdzie fanfary, na które czekała?
Gdzie?

Leżała i myślała, dlaczego tak się dzieje, co jest nie tak.
Ale nic mądrego nie wymyśliła.

Wymyśliła za to imię dla Ziomalka.
Łucja.

Żeby być Łucją, należy urodzić się o poranku, w świetle budzącego się dnia.
Ziomalek urodził się o 16.07, ale Mama uznała, że to nie jest ważne.
Wierzyła, że Ziomalek rozpromieni jej życie. I musi mieć promienne imię. Świetliste.
Łucja, Łusia, Łusiaczek, Łusiak, Łusiątko, Łuśka, Łusiol, Łusiek, Łusieńka… – powtarzała w myślach Mama. A pielęgniarka przemywała jej ranę na brzuchu.
Z każdym tym słowem w pokoju robiło się jaśniej.

Mama nie zakochała się w Łusi od pierwszego wejrzenia.
Miłości do niej musiała uczyć się od nowa, od początku.
Odnajdywać ją w zapachu małych rączek.
W małych uśmiechach przez mały sen.
W małych ubrankach zakładanych na małe nóżki.

To była mała miłość.

Ubranka rosły. Mama włożyła te za małe do górnej szuflady i wyciągnęła nowe, większe.
Rosły nóżki i rączki Łusi, nawet cała Łusia urosła, aż dotarła i do magicznej wielkości 56 centymetrów, niesłusznie zapisanej w szpitalu.

Rosła też miłość Mamy.

Czasem rosła słodko.
Gdy rączki Łusi odnajdywały palec Mamy.
Gdy to do Mamy płynęły Łusiaczkowe uśmiechy.

Czasem rosła gorzko.
W bólu szczepionek, które Mamę bolały bardziej niż Łusię.
W katarze, ząbkowaniu, w upadkach.
Miłość rosła wraz ze Złym w policzku Łusi.

Łusia rozświetliła życie Mamy.
Wypełniła je zapachami i dźwiękami.

Nie wypełniła go miłością.

Jest przecież jeszcze tyle miejsca w życiu i w sercu Mamy.
Tyle miejsca na miłość.

Miłość jest jeszcze bardzo mała.
Ma 70 centymetrów.
9 kilogramów.
Niecały rok.

I jeszcze bardzo urośnie.

I będzie rosła już zawsze, każdego dnia.

Rośnij, Łusieńko!
Każdego dnia robi się jaśniej w moim pokoju.
Mama

3 komentarze do “Ja nie chcę wcale walczyć z czasem wspomnieniami… (G.Turnau)

  1. Przeniesione komentarze:

    by netka – 08/10/2008 – 21:19
    Łusieńko rośnij zdrowo i radośnie!!!
    Mamusiu samych słonecznych dni!!!

    by papatka5 – 09/10/2008 – 14:49
    Łusiek, kocham Ciebie i Twoją mamę! Rośnij zdrowo aniołku. A Tobie Juti życzę spokoju i tej miłości.

    by juti- 17/10/2008 – 07:41
    Dziękujemy za wszystkie życzenia!

    by Agatka – 06/10/2008 – 15:01
    Rośnij Łusienko w zdrowiu i radości!! Dużo zdrówka, radości i samych dobrych dni!!

    by Siaka – 06/10/2008 – 17:51
    100 Łusiu
    Popłakałam się ze wzruszenia, pisz, pisz, pisz co dyktuje Ci serce Mamo Łusi, bo to co piszesz jest piękne i uczy miłości, z każdą linijką uczy miłości pozdrawiam

    by Martula1982 – 06/10/2008 – 18:42
    Boze , jaka Ty jestes wspaniala mama , jak mala to kiedys przeczyta to pewnie bedzie ryczec tak jak ja teraz juti!!!! Przepieknie piszesz . Lusienko rosnij zdrowo

    by Allunia – 07/10/2008 – 09:34
    Cudowny prezent dla Łusi rośnie – dziennik Mamy
    Rośnij Łucjo, rośnij Światło niesione przez Imię, rośnij Miłości!!!!!!!!!!!!!

    by kaskada – 07/10/2008 – 11:56
    miałam dokładnie tak samo:) i miałam z tego powodu potworne wyrzuty sumienia, że nie kocham od razu, całym sercem, do końca. Bo tak przecież „trzeba”, itp Teraz wiem, że „ona” , jak piszesz, rośnie każdego dnia:) pozdrawiam bardzo gorąco. I pisz częściej, bo pięknie piszesz.

    by zgredunio – 07/10/2008 – 16:34
    Rośnij Ziomalku, rośnij zdrowo i dawaj swej mamusi coraz więcej Światła

    by bezsensu – 07/10/2008 – 18:32
    Juti piękne… pozdrawiam Was gorąco, niech Twoje Światełko rośnie na pociechę, buziaki

    by suminka – 08/10/2008 – 08:17
    100 lat dla Łusi
    całuski od Ani

    by PiBi – 19/10/2008 – 21:41
    Ech, juti, ech Łuśka…

    Polubienie

Dodaj komentarz